poniedziałek, 14 stycznia 2013

Warka nr 2 - Porter Angielski

Na moją drugą warkę wybrałem Porter Angielski (zestaw surowców z browamator.pl).

Zasyp:
- słód pale ale Weyermann 3,6 kg
- słód Caraaroma 0,3 kg
- słód Carafa Special Typ I 0,1 kg
 Chmiele:
- aromatyczny Fuggles (UK) 30 g
- goryczkowy Challenger (UK) 30 g
Drożdże:
- Safale S-04 11,5 g

22 grudnia 2012
Za robotę wziąłem się tak jak ostatnio koło 14:00, mając nadzieję skończyć nieco wcześniej niż poprzednim razem (czyli przed północą). Najpierw umyłem gar do zacierania i zacząłem podgrzewać w nim 13 l wody. Nalałem ciepłej wody z kranu, bo i tak będzie ją podgrzewał teraz ten sam gaz, a będzie szybciej. W trakcie podgrzewania rozpakowałem pudło z zestawem surowców.
Gdy woda osiągnęła temp. 70 °C, wsypałem słody pale ale i Caraaroma. Chwilkę jeszcze potrzymałem na gazie i wyłączyłem palnik. Zmierzyłem temperaturę. Rezultat - 68 °C. I taką temperaturę starałem się utrzymywać cały czas. Mieszałem i sprawdzałem temp. co ok. 10 min. Po 65 minutach uzyskałem negatywną próbę jodową, więc wsypałem słód barwiący Carafa, podgrzałem do 76 °C i zakończyłem zacieranie.
Całość przeniosłem do kadzi filtracyjnej. Po ułożeniu się młóta (niecałe 30 minut), rozpocząłęm filtrację i wysładzanie. Pierwsze 1,5 l filtratu przelałem z powrotem do kadzi. Wysładzałem metodą ciągłą (ang. "fly sparging") dolewając po 1,5 - 2,0 l wody. Nie wyszło mi podręcznikowo. Nie nadążałem z ogrzewaniem i dolewaniem wody (choć nie filtrowałem zbyt szybko) i zwykle młóto przed dolaniem kolejnej porcji odsłaniało się spod powierzchni wody. Cały proces trwał ok. 2 godzin.
Odfiltrowane 22 l brzeczki przelałem do gara i zacząłem podgrzewać do wrzenia. Mojej kuchence zajęło to ok. godzinę. W 5 min. wrzuciłem chmiel Challenger, a w 50 min. chmiel Fuggles. Na 10 min. przed zakończeniem gotowania do wrzącej brzeczki włożyłem chłodnicę celem jej wyjałowienia. Po 70 minutach koniec gotowania - łap za gar i do łazienki pod prysznic. Szybkie podłączenie chłodnicy po obieg wody i trysssssk. Okazało się, że od chłodzenia ostatniej warki (miesiąc temu) jeden z zacisków na chłodnicy się rozszczelnił. Trochę wody wpadło do brzeczki (na szczęście gorącej). Z ratunkiem przyszedł sąsiad, który mi towarzyszył w warzeniu. Przyniósł szybko klucz nasadowy i dokręciliśmy zacisk (zwykłym śrubokrętem już się nia dało :)).
Po 25 minutach temperatura zeszła do 26 °C . Odstawiłem garnek, żeby chmieliny jeszcze opadły. Przez ten czas temp. spadła jeszcze o chyba dwa stopnie. Zlałem brzeczkę do fermentora (przy zachowaniu wysokiej sterylności wszelkich działań oczywiście :)) i zadałem wcześniej uwodnionymi drożdżami Safale S-04. Przykryłem fermentor wiekiem, zostawiając nieszczelność w dwóch miejscach (co by CO2 mogło spokojnie uchodzić) i odstawiłem w kąt pokoju. Wyszło 18 l przyszłego piwa o gęstości 11,2 °Blg. I tak skończył się dzień pierwszy. I zobaczyłem, że to co zrobiłem było dobre :)

30 grudnia 2012
W przeddzień Sylwestra piwo przelałem do drugiego fermentora na klarowanie. Zmierzyłem gęstość - wyszło 3 °Blg. Przez cały okres fermentacji burzliwej temperatura brzeczki wynosiła 19 - 20 °C.

13 stycznia 2012
Po dwóch tygodniach klarowania przyszedł czas na jedną z moich ulubionych czynności - rozlew do butelek. Swoiste zwieńczenie pracy piwowara :). Na 17,6 l piwa do refermentacji użyłem 123 g glukozy. W 500 ml wody sporządziłem syrop. Po zagotowaniu i ostudzeniu wlałem go do pojemnika z kranikiem. Na to zlałem piwo, które w trakcie przelewania wymieszało się z syropem glukozowym (trochę też mieszałem wężykiem). Do porządnie wymytych i wypłukanych roztworem OXI One butelek, moja doświadczona rozlewarka piwa rozlewała piwo. Przy kapslowaniu rozwaliłem jedną szyjkę butelki :( Po kapslowaniu nakleiliśmy etykiety. Moje drugie domowe piwo - Porter Angielski czeka na degustacje :).